sobota, 23 lipca 2016

Harrmione I



Po Harr’ego już dziś mieli przyjechać państwo Weasley’ów. Cieszył się z tego ogromnie ponieważ Dudley poznał dziewczynę. Ciągle przyprowadzał do domu tą drobną, blondynkę o czarnych oczach. Miał dość przyglądania się tym ,,gołąbeczką’’ a w  sumie to jakieś gęsi i gołąbkowi bo Dudley robił się coraz grubszy. I te listy… Listy od tej szatynki która bardzo mu się podobała. Już dawniej chciał jej to powiedzieć. Niemiał odwagi? Bał się? Walczył z Voldemortem a bał się zagadać do dziewczyny. Zabawne.
***
W słoneczną niedzielę państwo Weasley zajechali swoim śmiesznym samochodem z ministerstwa do domu Privet Drive 4. Zapukali do drzwi w których z nadzieją wyczekiwali chłopca.
- Harry! Jak miło cię widzieć! – wypaliła  pani Weasley ściskając chłopca o kruczoczarnych włosach.
- Państwa również. Nie chciałbym nalegać ,ale zaraz przyjdzie mój kuzyn z dziewczyną i nie wiem co powiedzieliby na widok latającego samochodu. – powiedział Harry ściskając dłoń pana Weasleya.
Po słowach chłopaka, wszyscy wsiedli do samochodu załadowując go bagażami. Pan Weasley wcisnął pedał gazu i ruszyli. Pani Weasley z miną ,, mogliśmy się teleportować! Lub ,, głupie mugolskie graty!’’ przysnęła na przednim siedzeniu. Harry też nie chcąc wydłużać sobie drogi próbował usnąć. Na marne były jego próby. Ciągle myślał o niej. Wiedział ,że będzie w Norze. Pisała mu o tym. Jak ją powita? Czy odezwie się do niej po ludzku? A może tylko zwykłe ,, Hej’’ wyrwie mu się z ust?
***
Dojechali już po zachodzie słońca. Letni ciepły wietrzyk rozdmuchiwał włosy Hermionie. Czekała na tą chwile już tak długo. Z małego samochodu zauważyła wysiadającego chłopaka. Patrzyła na niego z utęsknieniem i sympatią. Zapatrzona nie zauważyła ,że chłopak stoi już obok niej.
- Harry! Och jak dawno cię nie widziałam! – powiedziała rzucając mu się na szyje Hermiona. Lekko się speszyła ,ale jej niezręczny grymas twarzy przerwał Ron również witający przyjaciela.
- Stary myślałem ,że cię nie puszczą! – powiedział ściskając mu dłoń.
- Żartujesz? Przecież wiesz ,że mają mnie kompletnie gdzieś. – powiedział z uśmiechem Harry.
- Dzieciaki kolacja! -  dobiegł ich głos pani Weasley.
Poszli w kierunku domu. Gdy tylko weszli rozbrzmiały  się powitania i tłuczenie talerzy przez Freda i Georga. Na stole już lśniły (jeszcze ocalone) talerze i półmiski. Stół uginał się od rozmaitych potraw pani Weasley. Tak bardzo brakowało Harremu jedzenia. U Dursley’ów zawsze jadał jednego schabowego i dwa ziemniaki. Nie miał ochoty jeść czegoś śmierdzącego i z przed tygodnia. Tutaj było inaczej.
***
Po kolacji Harry powiedział do przyjaciół.
- Może skoczymy nad staw? – zapytał.
- Jasne. – odpowiedział Ron już gotowy do wyjścia.
- Dołączę do was tylko ubiorę się jakoś. – wytłumaczyła Hermiona.
Chłopaki poszli już nad staw ze zgrzewką piwa kremowego a dziewczyna została sama w szafie szukając swoich najkrótszych szortów jakie miała. Gdy była gotowa rozpuściła włosy i poszła w ślad przyjaciół.
- Już jestem. Coś mnie ominęło? – powiedziała dziewczyna.
- Nic. Harry tylko opowiadał o tym jak ostatnio gnom ugryzł jego ciotkę. – powiedział z uśmiechem Ron otwierając im piwo. Podał po jednym każdemu i zaczęli swoje opowieści.
- … a potem Dudley położył się na tej pułapce na myszy i przez tydzień nie mógł siedzieć! – powiedział Harry ledwo łapiąc ze śmiechu oddech.
- Dobre stary! Może posprzątam te butelki. Nie , nie wy zostańcie zaraz wrócę. – powiedział rudzielec widząc chętnych do pomocy przyjaciół.
Harr'emu zrobiło się cieplej. Zostali sami. Nareszcie! Ma szansę jej powiedzieć. Teraz albo nigdy.

 Dziękuje za przeczytanie, do następnego <3 

Marchewka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz