Po Harr’ego już dziś mieli przyjechać państwo
Weasley’ów. Cieszył się z tego ogromnie ponieważ Dudley poznał dziewczynę.
Ciągle przyprowadzał do domu tą drobną, blondynkę o czarnych oczach. Miał dość
przyglądania się tym ,,gołąbeczką’’ a w
sumie to jakieś gęsi i gołąbkowi bo Dudley robił się coraz grubszy. I te
listy… Listy od tej szatynki która bardzo mu się podobała. Już dawniej chciał
jej to powiedzieć. Niemiał odwagi? Bał się? Walczył z Voldemortem a bał się
zagadać do dziewczyny. Zabawne.
***
W słoneczną niedzielę państwo Weasley zajechali
swoim śmiesznym samochodem z ministerstwa do domu Privet Drive 4. Zapukali do
drzwi w których z nadzieją wyczekiwali chłopca.
- Harry! Jak miło cię widzieć! – wypaliła pani Weasley ściskając chłopca o
kruczoczarnych włosach.
- Państwa również. Nie chciałbym nalegać ,ale zaraz
przyjdzie mój kuzyn z dziewczyną i nie wiem co powiedzieliby na widok
latającego samochodu. – powiedział Harry ściskając dłoń pana Weasleya.
Po słowach chłopaka, wszyscy wsiedli do samochodu
załadowując go bagażami. Pan Weasley wcisnął pedał gazu i ruszyli. Pani Weasley
z miną ,, mogliśmy się teleportować! Lub ,, głupie mugolskie graty!’’ przysnęła
na przednim siedzeniu. Harry też nie chcąc wydłużać sobie drogi próbował usnąć.
Na marne były jego próby. Ciągle myślał o niej. Wiedział ,że będzie w Norze. Pisała
mu o tym. Jak ją powita? Czy odezwie się do niej po ludzku? A może tylko zwykłe
,, Hej’’ wyrwie mu się z ust?
***
Dojechali już po zachodzie słońca. Letni ciepły
wietrzyk rozdmuchiwał włosy Hermionie. Czekała na tą chwile już tak długo. Z
małego samochodu zauważyła wysiadającego chłopaka. Patrzyła na niego z
utęsknieniem i sympatią. Zapatrzona nie zauważyła ,że chłopak stoi już obok
niej.
- Harry! Och jak dawno cię nie widziałam! –
powiedziała rzucając mu się na szyje Hermiona. Lekko się speszyła ,ale jej
niezręczny grymas twarzy przerwał Ron również witający przyjaciela.
- Stary myślałem ,że cię nie puszczą! – powiedział
ściskając mu dłoń.
- Żartujesz? Przecież wiesz ,że mają mnie kompletnie
gdzieś. – powiedział z uśmiechem Harry.
- Dzieciaki kolacja! - dobiegł ich głos pani Weasley.
Poszli w kierunku domu. Gdy tylko weszli
rozbrzmiały się powitania i tłuczenie
talerzy przez Freda i Georga. Na stole już lśniły (jeszcze ocalone) talerze i
półmiski. Stół uginał się od rozmaitych potraw pani Weasley. Tak bardzo
brakowało Harremu jedzenia. U Dursley’ów zawsze jadał jednego schabowego i dwa
ziemniaki. Nie miał ochoty jeść czegoś śmierdzącego i z przed tygodnia. Tutaj
było inaczej.
***
Po kolacji Harry powiedział do przyjaciół.
- Może skoczymy nad staw? – zapytał.
- Jasne. – odpowiedział Ron już gotowy do wyjścia.
- Dołączę do was tylko ubiorę się jakoś. –
wytłumaczyła Hermiona.
Chłopaki poszli już nad staw ze zgrzewką piwa
kremowego a dziewczyna została sama w szafie szukając swoich najkrótszych
szortów jakie miała. Gdy była gotowa rozpuściła włosy i poszła w ślad
przyjaciół.
- Już jestem. Coś mnie ominęło? – powiedziała
dziewczyna.
- Nic. Harry tylko opowiadał o tym jak ostatnio gnom
ugryzł jego ciotkę. – powiedział z uśmiechem Ron otwierając im piwo. Podał po
jednym każdemu i zaczęli swoje opowieści.
- … a potem Dudley położył się na tej pułapce na
myszy i przez tydzień nie mógł siedzieć! – powiedział Harry ledwo łapiąc ze
śmiechu oddech.
- Dobre stary! Może posprzątam te butelki. Nie , nie
wy zostańcie zaraz wrócę. – powiedział rudzielec widząc chętnych do pomocy
przyjaciół.
Harr'emu zrobiło się cieplej. Zostali sami.
Nareszcie! Ma szansę jej powiedzieć. Teraz albo nigdy.
Dziękuje za przeczytanie, do następnego <3
Marchewka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz